Środa
Środa – 17.08.2022
Konferencja I:
W drodze za Pokorną Królową
Jakby wieńcem obronnych stanic kresowych otoczyła Maryja ziemię polską stolicami cudów i łask, gdzie krzepiła serca, ocierała łzy, uzdrawiała, cieszyła. Od dalekiej północy począwszy, gdzie czuwa "Gwiazda Morza" polskiego - Maryja Swarzewska, poprzez Tucholę, Chełmno, Gostyń, Jasną Górę, Gidle aż po Piekary, gdzie lud śląski pieśnią maryjną broniąc mowy ojczystej, przez morze krwi przebijał się do wolnej Polski; a dawniej szlakiem południowym - od Kalwarii Zebrzydowskiej, poprzez stolicę Pani Podhala - Maryi Ludźmierskiej, poprzez Tuchów aż po Jazłowiec, gdzie rozkazy wydaje "Hetmanka Jazdy Polskiej", ukoronowana przez rycerstwo polskie, które każdego roku meldowało się konno, zbrojnie, orężnie swej Pani, wdzięczne za serce okazane żołnierzykowi w jazłowieckiej potrzebie; od stóp Maryi Latyczowskiej, Wygnanki Świętej, która w katedrze łuckiej przytułek i należną cześć znalazła, aż ku stolicy Wielkiej Księżnej Litewskiej, co w Ostrej świeci Bramie. A sercem serc - Jasna Góra!" - mówił ks. biskup Stefan Wyszyński w Lublinie w dniu 8 września 1946 (Ks. Stefan kard. Wyszyński, Wszystko postawiłem na Maryję, Warszawa 2007, s. 45).
Ze wzgórz Częstochowy rozlega się dzwon, gdzie Polski Królowa łaskawy ma tron!
Patrzymy dziś na Maryję, pokorną służebnicę Pana. Matkę, która pod krzyżem stała i Matkę, która się z Synem żegnała… która z jasnogórskiego tronu od wieków uczy nas pokory i każde dziejowe cierpienie znieść nam pomoże. Ale też patrzymy na Maryję - Królową, Tę która na Jasnogórskim wizerunku, w którym rozpoznają się Polacy na całym świecie, ma królewską koronę, bo w Częstochowie tron swój wzniosła, jest czysta, można i wyniosła.
Może więc warto pójść za św. Ludwikiem Marią Grignion de Monfort, który tak pisał w swoim „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”: Maryja jest najdoskonalszym arcydziełem Najwyższego, jest arcydziełem, którego znajomość i posiadanie Bóg zastrzegł sobie samemu. My możemy tylko przed Jej tajemnicą uklęknąć i napawać się dumą, że mamy taką Królową. Więc spytajmy dalej, wpatrując się w Jej święte oblicze, nawet poranione, jak pytali miedzy sobą aniołowie, gdy Ją ujrzeli: QUAE EST ISTA (Kimże jest Ona?).
Anglicy dumnie śpiewają: GOD SAVE THE QUEEN…, wiele narodów do dzisiaj ma swoje królowe, ale taka ziemska monarchini, to przecież tylko słaby człowiek i to nas chrześcijan, nas Polaków odróżnia od innych, iż nasza Królowa jest inna. Niech w tym utwierdzi nas jeszcze inny wielki Polak – św. Jan Paweł II: To przez chrzest w 966 r., u początku naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do Ojczyzny, jakby do polskiej Kany. I zaproszona od razu z Nim przybyła Jego Matka. Przybyła i była obecna wraz ze swym Synem (Jan Paweł II, Homilia na 600-lecie sanktuarium na Jasnej Górze, Liturgia Godzin, TD, s. 1303).
Stąd my od wieków możemy z dumą śpiewać: JASNOGÓRSKA PANI, TYŚ NASZĄ HETMANKĄ, POLSKI TYŚ KRÓLOWĄ I NAJLEPSZĄ MATKĄ! Bo nasza Matka żyje w chwale nieba, jest Królową nieba i ziemi, bo my nieraz ze łzami w oczach wołamy: SPOGLĄDNIJ NA NAS PRZEZ OBRAZ ON, POMOCY NIEUSTAJĄCEJ… na Jasnej Górze i wszędzie, w naszych parafialnych świątyniach, w naszych domach. Do naszej Królowej nie trzeba umawiać się na szczególne audiencje, nie trzeba mieć wyszukanego stroju, by co dnia stanąć do apelu.
QUAE EST ISTA? (Kimże Ona jest?)
Kto to jest Maryja? Co sprawiło, że jest Królową?
Młoda dziewczyna w ubogim miejscu. Żona stolarza. Spójrzmy na Jej ziemskie życie, ten czas, kiedy chodziła po tej ziemi. W tamtejszej epoce i kulturze światem trzęsie Cezar i jego legiony, silni rzymscy żołnierze. Tylko Boga to nie obchodzi. To Cezarowi się zdawało, że trzęsie światem. To dzisiaj wielu politykom, wielkim tego świata - i nie tylko w Brukseli, Berlinie, Moskwie, Waszyngtonie, Warszawie - im tylko się zdaje, że trzęsą światem, że są panami historii. To Putinowi i innym zbrodniarzom zdaje się, że mogą wszystko, że nikt nad nimi nie stoi, ale to ich mylne pojęcie świata. Bóg jest Panem wszechświata, a Maryję uczynił naszą Królową. Mało tego, naszą Matką - pamiętamy, tam na Golgocie, już umierając: Oto matka twoja.
Maryja, ta spokojna skromna dziewczyna z Nazaretu, od samego początku, kiedy już wiedziała, że będzie matką Boga pokazuje się nam nagle, jako ktoś, kto śpiewa pieśń, można by powiedzieć rewolucyjną - MAGNIFICAT ANIMA MEA DOMINUM (Wielbi dusza moja Pana), i nie jest to pokorniutki śpiew młodej, przerażonej życiem dziewczyny. Przepełniona już Jezusem, którego nosi pod sercem i w swoim sercu, bo kocha - co Ona robi?
Najpierw biegnie do człowieka… i to jest piękny wzór, gdy chcemy się nauczyć spotkania człowieka z człowiekiem w tym naszym świecie, gdzie często ten drugi traktowany jest jak przedmiot; zobaczmy, ile tam, w spotkaniu młodej, pięknej Maryi i starszej już Elżbiety jest szacunku wobec siebie, którego nieraz (nie oszukujmy się) brakuje ludziom w naszej Ojczyźnie, nawet w Kościele.
I wreszcie wybucha ta pieśń, którą Kościół każdego dnia w Liturgii godzin podczas Nieszporów śpiewa z Maryją: Wielbi dusza moja Pana… MAGNIFICAT!
To jest pieśń o tym, że ten delikatny i miłosierny Bóg tych, którym się zdaje, że siedzą na tronie na wieki i rządzą wszystkimi na zawsze, On zwali ich z tronu – jak Ona śpiewa – nie skończą życia tak, choć się im będzie zdawało, że trzęsą światem. Maryja śpiewa i ze swojego tronu zapewnia przez wieki, że ci, którzy mają dobre, piękne i miłosierne serca są zwycięskimi pielgrzymami przez życie, a nie tamci. Szwedom (i wielu innym) też się zdawało, że pokonają Polaków, ale zapomnieli, że za tym narodem stoi Maryja, a skoro Ona, to sam Bóg!
Gdy rycerz pohańca śmiertelny bój brał, to ryngraf Maryi go bronił od strzał! Zdrowaś, zdrowaś, Maryja… od wieków niesie się od Bałtyku aż po Tatr szczyty… POLSKA JEST ZIEMIĄ MARYI… MARY’S LAND i niech tak zostanie!
Zobaczmy, nawet w historii Polski tak się zdarzało, że ci wielcy, rządzący, którzy starali się mówić, i do dzisiaj niekiedy mówią, że Boga nie ma, że On nie ma znaczenia, gdy przychodzi finał ich życia, szybko zostawiają to wszystko, by choć na chwilę rzucić się w ramiona Boga. To jest bankructwo całego ateizmu dokonującego się po cichu, nierzadko na łożach boleści, w ostatnich chwilach, kiedy człowiek łapie się ręki Boga, bo niczego innego się nie złapie. A Bóg jest zachwycony człowiekiem zwyczajnym, co Pan Jezus pokazuje przez całą Ewangelię. To jest niesamowite. Pan Jezus uczy nas, i w Maryi to widać, że Jego Ojciec jest Bogiem, który wybiera zwyczajnych ludzi, wybiera Ciebie i mnie, a potem daje nam taki ogrom mocy, że możemy dokonywać rzeczy niezwykłych. Obrona Jasnej Góry, Cud nad Wisłą, spowiedź kogoś po 50 latach, modlitwa nawracająca kogoś bliskiego. To naprawdę zacznie się dziać.
To Boże działanie dokonało się w Jej życiu, dlatego dzisiaj jest Królową. Czego dzisiaj uczy nas Maryja? Co z tej pielgrzymki weźmiemy sobie od Niej do serca?
- • Miłość do Boga i Maryi. BYĆ CZŁOWIEKIEM MARYJNYM, wtedy zwyciężymy, nie inaczej: „Zwycięstwo gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Maryi!” (kard. Hlond, kard. Wyszyński).
- • Każdego dnia brać do ręki różaniec, nie wymigiwać się.
- • Maryja, co widzimy w Magnificat, uczy nas miłości do swojej Ojczyzny, zna historię swojego narodu, mesjańskie obietnice. Czy ja znam historię Polski, Kościoła? Czy znam Boże przykazania i kościelne?
- • Kochać Maryję, to mieć w swoim domu, pokoju Jej obraz, figurkę - niczym fotografię Mamy, ciągle obecnej, której mój los nie jest obojętny.
- • Być maryjnym, to nosić z dumą na sobie Jej medalik, szkaplerz, niczym ryngraf, gdy każdego dnia idziemy na wojnę o ludzkie dusze i swoje zbawienie.
- • Kochać Maryję, to niemalże każdego dnia stawać do apelu! Zdać raport Królowej ze swego życia, niczym żołnierz, rycerz, kiedy staje prze obliczem, wielkim majestatem swojej Pani.
Nie wystarczy patrzeć w Jej czyste oblicze, choćby zranione, ale trzeba w Jej oczach wyczytać wszystko, co potrzebne jest do odnowienia życia narodowego. (ks. Stefan kard. Wyszyński, Wszystko postawiłem na Maryję, s. 4)
Środa – 17.08.2022
Konferencja II:
Instytucje diecezjalne – Kuria, Sąd Biskupi, Seminarium, Wydział Teologiczny
Kościół to rzeczywistość Bosko-ludzka, widzialna i duchowa, święta i grzeszna, podległa statystyce i niewymierna, lud Boży, rodzina Boża. Na kartach Pisma św. czytamy o różnych obrazach tegoż Kościoła: pole uprawne, winnica, budowla, owczarnia, matka, małżonka, nowe Jeruzalem. Święty Paweł w liście do Kolosan i Efezjan porównuje Kościół do ciała, organizmu, w którym Jezus jest głową. Stąd Kościół nazywamy Mistycznym Ciałem Chrystusa.
W roku jubileuszu 50-lecia istnienia diecezji opolskiej warto popatrzeć na diecezję jako cząstkę Kościoła powszechnego, cząstkę Mistycznego Ciała Jezusa. Jak cały Kościół, tak i diecezję ożywia Pan Jezus, prowadzi ją, uświęca i nią kieruje. To On jest sprawcą jej piękna. Ale to Ciało tworzą też ludzie z krwi i kości, a więc potrzeba w Nim także ludzkiej organizacji, kierowania, struktur, służby. Stąd niezbędne stają się różne diecezjalne instytucje, pomagające funkcjonować temuż Ciału, diecezji, na czele której stoi pasterz, czyli biskup, jako następca Apostołów.
- Trzymając się obrazu ciała, to „mózgiem” kierującym diecezją jest Kuria. To dziwne słowo oznacza osoby, instytucje i urzędy, które wspomagają biskupa w zarządzaniu Kościołem diecezjalnym. Są to: wikariusz generalny, wikariusz biskupi, kanclerz i notariusze, archiwista, ekonom oraz kierownicy wydziałów czy referatów duszpasterskich. Do dobrego duszpasterzowania i kierowania diecezją, której powierzchnia ma około 8 tysięcy km2 i jest zamieszkiwana przez około 860 tysięcy katolików, posiada 400 parafii, 35 zgromadzeń zakonnych, około 700 księży, niezbędna jest dobrze powiązana ze sobą struktura osób i urzędów, dzięki którym biskup diecezji może optymalnie, czyli dobrze i skutecznie pasterzować i kierować powierzonymi sobie ludźmi. Wikariusz generalny to pełnomocnik biskupa w sprawach administracyjnych. Jest nim dzisiaj biskup pomocniczy. Wikariusz biskupi z kolei to pełnomocnik biskupa do poszczególnych spraw. I tak w naszej diecezji jest wikariusz biskupi do spraw Sądowych i Procedur Specjalnych, ds. Życia Konsekrowanego, ds. Formacji Stałej Kapłanów, ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, ds. Katechizacji i Szkolnictwa oraz ds. Duszpasterstwa Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Wikariusze ci - w granicach prawa i kompetencji - realizują zleconą im przez biskupa i w jego imieniu troskę o powierzone sprawy. Kancelarią biskupa kieruje kanclerz. Z pomocą notariuszy i współpracowników przyjmuje petentów i korespondencję, sporządza dokumenty, wydaje pozwolenia, wystawia zaświadczenia dla księży i parafii, przygotowuje dokumenty dotyczące spraw małżeńskich. Ponadto kanclerz pełni funkcję diecezjalnego inspektora ochrony danych osobowych. Sprawami duszpasterskimi kieruje Wydział Duszpasterski. Przygotowuje on materiały duszpasterskie oraz koordynuje pracę księży w parafii. Przekazuje komunikaty i listy biskupa bądź Episkopatu, rozstrzyga i podpowiada rozwiązania w sprawach trudnych. Troszczy się o jedność i owocność pracy duszpasterskiej w całej diecezji. Wydział Finansowo-Gospodarczy to z kolei zespół osób, na czele z Ekonomem Diecezjalnym, zajmujący się sprawami ekonomicznymi tzn. finansami, utrzymaniem pracowników i budynków diecezjalnych, opiniujący projekty remontowe i budowlane, wydający pozwolenia na parafialne inwestycje, pomagający w zdobywaniu dotacji czy dofinansowania różnych podmiotów.
- Jeśli Kuria to „mózg” kierujący diecezją, to z pewnością „sercem diecezji” jest jego Seminarium Duchowne. Tak też często jest ono nazywane „Serce Diecezji”. To w nim młodzi mężczyźni przygotowują się do posługi bycia księdzem. Czas seminarium to dla alumnów, czyli kleryków czas rozeznania powołania, potwierdzenia powołania przez przełożonych, czas modlitwy oraz zdobywania wiedzy teologicznej, pastoralnej i katechetycznej. Formacja trwa 6 lat i zakończona jest przyjęciem sakramentu święceń. Czym byłoby życie parafii bez księży? Opolskie Seminarium powstało w 1949 roku w Opolu, a rok później zostało przeniesione do Nysy. Po powstaniu diecezji gliwickiej stało się Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym Diecezji Opolskiej i Gliwickiej. W 1997 roku, po 47 latach, biskup opolski Alfons Nossol przeniósł Seminarium z Nysy do Opola, włączając je w powstały Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego. Stąd co roku wychodzą neoprezbiterzy, nowi księża, którzy ze świeżością, gorliwością i entuzjazmem ciągle na nowo ukazują i dają nam Jezusa. Ale myślę, że „sercem” może też być Diecezjalny Dom Księży Emerytów. Tu też jest wspólnota księży. Chociaż przeszli już na emeryturę, są starsi i schorowani, to jednak wciąż pełni gorliwości w modlitwie za diecezję i parafie, w intencji których ofiarowują Msze św. i swoje cierpienia. Czyż w ten sposób nie ożywiają diecezjalnego Kościoła? Z pewnością. Tu też bije serce diecezji!
- Trzymając się obrazu ciała, cóż może być „rękoma diecezji”, jak nie posługa wobec potrzebujących. To Diecezjalna Caritas, która przez parafialne zespoły dociera bezpośrednio do ludzi będących w różnorakich potrzebach. Nie jest ona jednak jedną z wielu organizacji niosących pomoc potrzebującym, ale jej działalność płynie z wiary, w odpowiedzi na słowa Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z najmniejszych, Mnieście uczynili”. Pierwotnym źródłem i ostatecznym celem kościelnej posługi charytatywnej jest miłość Boża. Ileż niewymiernego (!) dobra, miłości, współczucia, porad, rozmów oraz żywności, ubrań, sprzętu medycznego, paczek otrzymali cierpiący i ubodzy na przestrzeni jej istnienia w diecezji. Do najważniejszych dzieł pomocy trzeba zaliczyć Stacje Opieki Caritas niosące pomoc medyczną i pielęgniarską, Gabinety Rehabilitacyjne, Warsztaty Terapii Zajęciowej, Łaźnię dla bezdomnych, Ośrodki Opieki Paliatywnej, Kuchnie Caritas, Świetlice, Szkolne Koła Caritas i Parafialne Zespoły Caritas i wiele innych działań i inicjatyw, jak chociażby projekt „świecy wigilijnej”. Rękami diecezji jest też z pewnością „Dom nadziei” utworzony z potrzeby pomocy bezdomnym oraz posługa jałmużnika biskupiego i inne inicjatywy stowarzyszeń i fundacji niosących pomoc wypływającą z naszej chrześcijańskiej wiary.
- Skoro była mowa o „rękach diecezji”, to czy można by pokusić się o porównanie do „nóg diecezji”? Myślę, że są nimi zarówno Wydział Katechetyczny Kurii, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, jak i Referat misyjny diecezji. Wszyscy związani z tymi instytucjami mają ogromne zasługi w niesieniu Ewangelii ochrzczonym i nieochrzczonym, wierzącym i niewierzącym, przygotowując kapłanów, katechetów, misjonarzy do głoszenia dobrej nowiny, do dawania świadectwa Jezusowi. Iluż katechetów pracuje dziś w szkołach? Ileż godzin lekcyjnych przeprowadzili? Iluż codziennie daje świadectwo życia z Chrystusem? Ilu opuściło kraj, by ewangelizować inne narody? Aby ich działania przynosiły piękne owoce, potrzeba nie tylko wiary i mocy Ducha Świętego, ale wielu wcześniejszych przygotowań, studiów, szkoleń, koordynacji, wsparcia. Ewangelizacja też potrzebuje zaplecza i fundamentu. Wiele działań, choć często niedocenionych, jest potrzebnych, aby katechizacja, posługa duszpasterska i misyjna były na dobrym poziomie.
- W człowieku możemy wyodrębnić również sumienie, czyli wewnętrzny głos mówiący, co jest dobre a co złe i zachęcający do dobrego. Takim „sumieniem” diecezji może być sąd, na czele którego stoi wikariusz biskupi zwany oficjałem. Sąd Diecezji jest instytucją, która na podstawie Ewangelii i Kodeksu Prawa Kanonicznego ocenia, osądza, podpowiada działania. To bardzo ważna instytucja, w której sędziowie pochylają się nad ważnością sakramentów, oceniają dokumenty oraz postępowanie osób duchownych i świeckich. Prowadzą procesy karne, ale i diecezjalne procesy beatyfikacyjne. Nakładają kary, ale i odpusty. Wszystko zaś dla dobra i zbawienia człowieka.
- Diecezja to cząstka Mistycznego Ciała Chrystusa. Puls tego Ciała, puls życia wiary można poczuć przede wszystkim we wspólnotach parafialnych oraz wspólnotach formacyjnych i modlitewnych. Do jakości tego życia przyczynia się jeszcze wiele innych diecezjalnych instytucji, niezbędnych w funkcjonowaniu parafii i Kościoła w dzisiejszym świecie, a są to: Diecezjalna Fundacja Ochrony Życia, która od ponad 25 lat troszczy się o ochronę życia poczętego, pomaga samotnym matkom, rodzinom i małżonkom przez kompleksową pomoc duchową, psychologiczną i materialną; to diecezjalne Wydawnictwo i Drukarnia św. Krzyża, diecezjalne radio Doxa, diecezjalne domy rekolekcyjne, formacyjne i wypoczynkowe, Duszpasterstwo Młodzieżowe „Ławka”, Diecezjalny Instytut Muzyki Kościelnej, Muzeum Diecezjalne i inne dzieła diecezjalne.
Drodzy Pielgrzymi, Drogi Bracie i Siostro! W życiu parafialnym czy osobistym na co dzień nie dostrzegamy swoistego „zaplecza” organizacyjnego diecezji - instytucji, organizacji, fundacji, dzięki którym nasze życie wiary może biec i rozwijać się spokojnie. Nie uświadamiamy sobie często, ilu ludzi nieznanych, pracujących w cieniu, jest gotowych nieść pomoc, zaradzić, podpowiedzieć, gdy wydarzy się w życiu coś nioczekiwanego. Warto nie tylko o nich wiedzieć, ale korzystać z ich pracy i doświadczenia, wyrażając im wdzięczność i szacunek. Niech przyczyni się do tego przeżywany Jubileusz diecezji. Niech również zachęci nas do czynnego włączenia się w życie naszej diecezji.
Środa – 17.08.2022 r.
błogosławione siostry Elżbietanki
- Siostra Maria Paschalis Magdalena Jahn urodziła się w 1916 r. w Górnej Wsi (obecnie Nysa), była najstarsza córką z czworga dzieci Karola Jahn i Berty zd. Klein. Ochrzczona została w kościele św. Jana Chrzciciela w Nysie, otrzymując imię Magdalena. Przed ukończeniem szkoły powszechnej przystąpiła do pierwszej Komunii św. W kolejnych latach uczyła się i pracowała w prywatnym zakładzie przetwórstwa owocowego w Nysie, w Katolickim Domu Czeladników w Wuppertal-Barmen, gdzie wstąpiła do Sodalicji Mariańskiej. Do Nysy powróciła na przełomie 1935/36 r. i w domu swego urodzenia opiekowała się właścicielką oraz jej niewidomą siostrą. W 1937 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety w Nysie. W 1938 r. rozpoczęła nowicjat i otrzymała imię zakonne Maria Paschalis. Profesję zakonną złożyła 19.10.1939 r. Posługiwała na placówkach zakonnych w Kluczborku i Głubczycach, a od 1942 r. w Domu św. Elżbiety w Nysie, gdzie jako kucharka służyła starszym i chorym siostrom. Trzy razy ratowała się ucieczką przed wojskiem radzieckim, dotarła do Losin (Czechy), następnie do Sobotina. 11 maja 1945 r. była szczególnie nagabywana przez żołnierza. Po odważnych próbach ucieczki, w obliczu niebezpieczeństwa wzięła do ręki krzyżyk od różańca i stanowczo powiedziała: Noszę świętą suknię i nigdy z tobą nie pójdę. Na te słowa napastnik znów zagroził jej śmiercią. Siostra uklękła i odpowiedziała: Należę do Chrystusa, On jest moim Oblubieńcem, możecie mnie zastrzelić. W obliczu śmierci prosiła otaczające ją siostry i osoby świeckie o przebaczenie. Niezłomna duchem oddała życie, by nie zdradzić Chrystusa. Siostry były przekonane, że w tej chwili przybyła w niebie jeszcze jedna święta, Kościołowi męczennica, Zgromadzeniu Sióstr św. Elżbiety orędowniczka. Pochowano ją na cmentarzu w Sobotnie przy udziale duchowieństwa, sióstr elżbietanek i licznych wiernych. Od chwili śmierci uważano ją za wzór czystości dla młodzieży. Została nazwana przez mieszkańców "białą różą z Czech". Przy jej grobie często spotyka się grupy młodzieży proszącej o jej wstawiennictwo, młodych małżonków z potomstwem.
- Siostra Maria Melusja Marta Rybka urodziła się 1905 r. w Pawłowie k. Raciborza. Do Zgromadzenia wstąpiła w 1927 r., przyjęta do nowicjatu w 1928 r., pierwszą profesję złożyła w roku 1929, wieczystą 31 lipca 1934 r. W dniu wkroczenia żołnierzy Armii Czerwonej do Nysy przebywała w Domu św. Jerzego, przy ul. Słowiańskiej. 24 marca 1945 r. stanęła w obronie bliżej nie znanej dziewczyny, atakowanej przez żołnierza. Zaatakowana siostra nie poddała się woli żołnierza. Za cenę własnego życia uratowała dziewczynę i swoje Bogu poświęcone dziewictwo. Żołnierze podpalili budynek. Ogień zatrzymał się przy pokoju, gdzie leżały zwłoki s. M. Melusji. Jej ciało spoczęło w ogrodzie w Nysie, przy ul. Słowiańskiej 16. Pamięć o męczeńskiej śmierci przetrwała trudne czasy, a u grobu siostry proszą ją o wstawiennictwo u Boga.
- Siostra Maria Edelburgis Juliana Kubitzki. Urodziła się w 1905 r., w Dąbrówce Dolnej. Ochrzczona została w parafii św. Stanisława bpa w Fałkowicach, otrzymując imię Juliana. W wieku 24 lat wstąpiła do zgromadzenia. W 1930 r. została przyjęta do nowicjatu, a w następnym roku złożyła śluby czasowe; wieczystą profesję w 1936 r. Przełożeni skierowali ją na placówkę do Żar, gdzie pielęgnowała chorych w terenie. W opinii sióstr była bardzo dobrą siostrą zakonną i pielęgniarką. Dnia 20 lutego 1945 r. grupa żołnierzy wtargnęła na plebanię, gdzie siostry znalazły schronienie. Wobec stawianego oporu jeden z żołnierzy kilka razy postrzelił siostrę Edelburgis, która. straciła przytomność, a po chwili zmarła namaszczona olejami świętymi przez miejscowego wikarego. By zapobiec dalszej przemocy, zwłoki przez trzy dni pozostawiono w pokoju. Siostra została pochowana w pobliżu kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia NMP w Zarach.
- Siostra Maria Adelheidis Jadwiga Töpfer urodziła się w 1887 r. w Nysie i została ochrzczona w kościele św. Jakuba Starszego Apostoła, otrzymując imię Jadwiga. Była jedną z pięciu córek urzędnika kolejowego. Wcześnie utraciła rodziców i dwie młodsze siostry. Schronienie znalazła w Domu św. Jerzego w Nysie, gdzie zdobyła wykształcenie z zakresu gospodarstwa domowego, prac ręcznych, księgowości i muzyki. Jako młoda dziewczyna pragnęła zostać misjonarką i męczennicą. W 1907 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Po formacji początkowej, w roku 1919 złożyła profesję wieczystą. Cztery lata pracowała w Domu św. Notburgi w Nysie; przez kolejne 28 lat jako nauczycielka w Szkole Gospodarstwa Domowego w Koźlu. W styczniu 1943 r. powróciła do Domu św. Notburgi w Nysie. Cechowały ją: sumienność, obowiązkowość i wewnętrzna radość. Szczególnie dbała o życie duchowe. Zrezygnowała z ucieczki i opiekowała się starszymi i chorymi ludźmi, którzy zostali przywiezieni do sióstr tuż przed ewakuacją mieszkańców Nysy. Dnia 25 marca 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej zaczepiali siostry. Jeden z nich wkroczył do pokoju, gdzie wraz z podopiecznymi przebywała s. M. Adelheidis. Prowokacyjnie pokazał zakrwawioną rękę, następnie ją zastrzelił. Zginęła dlatego, że była monaszką - siostrą zakonną. Początkowo pochowano ją w pobliskim ogrodzie, a w 1946 r. przeniesiono na Cmentarz Jerozolimski.
- Siostra Maria Sabina Anna Thienel. Urodziła się w 1909 r., w Rudziczce. Ochrzczona została w rodzinnej parafii, w kościele pw. Trójcy Świętej, otrzymując imię Anna. W 1933 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Po przeżyciu nowicjatu, w 1934 r. złożyła pierwszą profesję zakonną, a w 1944 r. śluby wieczyste. W 1936 r. otrzymała dyplom pielęgniarki i podjęła opiekę nad starszymi osobami we Wrocławiu. W obliczu zbliżającego się frontu Armii Czerwonej wraz z podopiecznymi została ewakuowana do Lubania. Wielokrotnie prosiła Matkę Bożą, aby ochroniła jej ślubowaną Bogu czystość. Kiedy jeden z żołnierzy próbował siłą wyprowadzić ją z pokoju, uchwyciła się krzyża i współsiostry, wzywając na pomoc Matkę Bożą. Poprzez stawiany opór ochroniła swoje dziewictwo. Dnia 1 marca 1945 roku, gdy siostry modliły się na klęczkach, przez drzwi wpadł pocisk i ugodził siostrę Sabinę. Obecny tam kapłan udzielił jej rozgrzeszenia. Zmarła w wyniku odniesionych ran. Pochowano ją na cmentarzu katolickim w Lubaniu.
- Siostra Maria Sapientia Łucja Heymann. Urodziła się 19 kwietnia 1875 r. w Lubieszu k. Wałcza. Do zgromadzenia wstąpiła 20 kwietnia 1894 r.; przyjęta do nowicjatu 29 października 1894 r., pierwszą profesję złożyła 26 lipca 1897 r., a wieczystą 2 lipca 1906 r. Pracowała jako pielęgniarka w szpitalu w Hamburgu - Eppendorf. Od 1926 roku była w Nysie, w Domu św. Elżbiety dla sióstr w podeszłym wieku. W tej wspólnocie zastało ją wkroczenie wojsk Armii Czerwonej do Nysy w dniu 24 marca 1945 r. Na rozkaz żołnierzy siostry zebrały się w refektarzu. W pobliżu pieca siedziała młoda siostra, do której poszedł żołnierz. Chciał ją wyprowadzić na zewnątrz. Siedząca obok niej siostra Sapientia, odwracając się do żołnierza, prosiła: „Ach, proszę, ależ nie". Na te słowa żołnierz natychmiast przyłożył broń do jej skroni i wystrzelił. Stanęła w obronie młodej siostry, obroniła dziewictwo współsiostry za cenę własnego życia, zginęła w obecności sióstr. Jej doczesne szczątki spoczywają w zbiorowej mogile w ogrodzie przy ul. Słowiańskiej 16 w Nysie. Działania wojenne zniszczyły znaczną część dokumentacji dotyczącej jej życia i działalności. Pozostała spisana pamięć współsióstr, które były świadkami jej heroicznej postawy w obronie bliźniego oraz mogiła, przy której siostry proszą o wstawiennictwo u Boga.
- Siostra Maria Felicitas Anna Ellmerer. Urodziła się 12 maja 1889 r. w Grafing (Bawaria). Ojciec był pasterzem alpejskim, a matka zajmowała się wychowaniem dzieci. Do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety wstąpiła 20 czerwca 1911 r., przyjęta do nowicjatu 25 kwietnia 1912 r., pierwszą profesję złożyła 16 czerwca 1914 r., a wieczystą 5 lipca 1923 r. W latach 1926-1939 przebywała w Düsseldorf, gdzie jako nauczycielka pracowała w szkole gospodarstwa i robót ręcznych. Była wzorową zakonnicą i bardzo lubianą przez dziewczęta. Następnie skierowano ją do Kup, a w 1941 roku do domu zakonnego św. Elżbiety w Nysie. W dniu 25 marca 1945 r. siostry z domu św. Elżbiety były brutalnie atakowane i zaczepiane przez żołnierzy. W ich obronie stanęła przełożona domu, za co żołnierz uderzył ją karabinem. Nieprzytomnej przełożonej pośpieszyła z pomocą siostra M. Felicitas, którą żołnierz przemocą próbował uprowadzić; ona jednak broniła się mężnie i wolała ponieść śmierć. Żołnierz oddał ostrzegawczy strzał. Siostra Felicitas odważnie stanęła pod ścianą, rozciągnęła ręce i głośno zawołała: Niech żyje Chrystus Kr...! Nie dokończyła wezwania Król, dosięgła ją śmiercionośna kula. Żołnierz brutalnie stanął na głowie i klatce piersiowej ofiary. Doczesne szczątki s. M. Felicitas spoczywają w zbiorowej mogile w ogrodzie przy ul. Słowiańskiej 16 w Nysie. Naoczni świadkowie są przekonani o jej męczeństwie, a pamięć o siostrze Felicitas jest nadal żywa.